Satyrycy w kampanii prezydenckiej
Wybory prezydenckie 2010 to pierwsza kampania wyborcza w Polsce, w której na taką skalę wykorzystano nazwiska oraz twórczość znanych satyryków.
Piwosze i satyrycy
Dotychczas jedynymi satyrykami kojarzącymi się z polityką, byli do niedawna: Jan Pietrzak (ur. 1937), Janusz Rewiński (ur. 1949) i Tadeusz Ross (ur. 1938).
Pietrzak w 1990 r. spróbował wykorzystać zdobytą przez lata popularność. Zwiesił na czas wyborów prezydenckich satyryczno-kabaretową twórczość i wystartował w wyborach prezydenckich. Wielu Polaków nie potraktowało tej deklaracji na serio i autor pieśni ” Żeby Polska była Polską” uplasował się ledwie na dziesiątej pozycji. Głosowało na niego 201.033 wyborców czyli dostał 1,12 procent wszystkich głosów.
Janusz Rewiński był współzałożycielem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa. Ten zrobiony naprędce i raczej dla żartu twór, wystartował w wyborach parlamentarnych w 1991 r. Spośród 124 kandydujących z 37 okręgów wyborczych, z wynikiem 3,27 procent partia nieoczekiwanie wprowadziła do Sejmu RP szesnastu posłów, w tym m.in. młodziutkiego Krzysztofa Ibisza. Sukces okazał się początkiem klęski tej partii. Podzieliła się na Małe Piwo i Duże Piwo, a po tym, jak w kolejnych wyborach PPPP uzyskała tylko 0,1 procent głosów, znikła definitywnie.
Tadeusz Ross jako satyryk działał od dawna, jednak ogromną popularność zdobył na początku lat 90. ub. wieku, występując w satyrycznym programie “Zulu-Gula”. O oglądalności tego programu (65 procent) mogą obecnie pomarzyć wszystkie inne programy, nie tylko rozrywkowe. Choć prawda jest taka, że wtedy w polskich telewizorach była tylko telewizja publiczna i raczkujący Polsat. Ross w 2006 r. został radnym Warszawy, rok później wystartował w wyborach parlamentarnych z listy Platformy Obywatelskiej i został posłem. Start w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 nie zakończył się dla niego sukcesem.
Wybory prezydenckie 2010
W wyborach prezydenckich w 2005 r. w 42-osobowym, honorowym komitecie poparcia dla kandydatury Lecha Kaczyńskiego znalazł się Jan Pietrzak. Pięć lat później, podczas kampanii prezydenckiej 2010 r. pojawiło się już wiele nazwisk satyryków. Pietrzak oficjalnie poparł Jarosława Kaczyńskiego, natomiast w Komitecie Wyborczym Bronisława Komorowskiego wśród wielu znanych nazwisk (m.in.politycy, aktorzy, naukowcy) znaleźli się m.in. Stanisław Tym, Krzysztof Materna, Piotr Bałtroczyk, Marek Majewski i Jacek Fedorowicz, a także rysownicy: Andrzej Mleczko i Andrzej Dudziński. Kilku satyryków i rysowników satyrycznych, znalazło się też na regionalnych listach poparcia J.Kaczyńskiego.
Szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego Sławomir Nowak podczas jednej z konferencji prasowych z dumą zaprezentował T-shirt z rysunkiem satyrycznym Marka Raczkowskiego, stworzonym dla Komorowskiego. Nowak zapowiedział, że po Raczkowskim będą i inni rysownicy satyryczni, jednak zdaje się, na zapowiedziach się skończyło. Obecnie cztery rysunki Raczkowskiego można wysłać jako e-cards, z poziomu oficjalnej strony Komorowskiego.
Prawo i Sprawiedliwość wydało publikację wyborczą przypominającą gazetę, którą okrasiło zbiorową karykaturą kompletu kandydatów na urząd prezydenta. Oczywiście Jarosława Kaczyńskiego przedstawiono w karykaturze znacznie bardziej pobłażliwie niż jego konkurentów. Na krótko przed drugą turą wyborów, w bliskim towarzystwie Jarosława Kaczyńskiego niespodziewanie pojawił się Janusz Rewiński – satyryk, niegdyś szef wspomnianej już Polskiej Partii Przyjaciół Piwa. Agitował podczas co najmniej jednego spotkania wyborczego, ubrany w pomarańczową koszulkę ze zdjęciem Kaczyńskiego.
Po I turze
Po pierwszej turze wyborów prezydenckich o skomentowanie kampanii wyborczej i wstępnych wyników wyborów poproszono nie tylko komentatorów politycznych, ale też satyryków. W Superstacji: Marcin Wolski, Ryszard Makowski (niegdyś kabaret OT.TO) i Szczepan Sadurski zostali zaproszeni do Wieczoru Wyborczego jeszcze w wyborczą niedzielę. Nazajutrz w TVN24 wypowiadali się: Maria Czubaszek i rysownik Henryk Sawka.
Poniedziałkowy, powyborczy “Fakt” opublikował całą stronę z kilkudziesięcioma zdjęciami znanych osób oraz informacją na kogo głosowali. Tu też pokazano m.in. satyryków. Czytelnicy dowiedzieli się, że Tadeusz Drozda zagłosował na Waldemara Olechowskiego, Marcin Wolski na Jarosława Kaczyńskiego, a Krzysztof Skiba na Bronisława Komorowskiego.
Po co komu satyrycy
Spece od marketingu politycznego, dosyć nieoczekiwanie dostrzegli potencjał satyryków i ich twórczości. Dopiero w wyborach prezydenckich 2010 toku stwierdzili, że warto skorzystać z ich popularności, co może mieć przełożenie na decyzje niektórych Polaków w dniu wyborów. Pozostaje jednak pytanie: czy polityczna deklaracja jest dla satyryka korzystna i nie będzie dla niego w przyszłości łatką, którą trudno będzie odczepić? Dziennikarze komentujący sprawy polityczne w niezależnych mediach wiedzą, że swoje prywatne sympatie polityczne należy zachować wyłącznie dla siebie, gdyż w innym przypadku można stracić wiarygodność. Satyrycy jak widać, nie mają takich obaw.
Spośród wymienionych wyżej satyryków, są głównie ci znani od dawna, jednak nie ma przedstawicieli kabaretów, które zdobyły telewizyjną popularność w ostatnich latach i zdobywali laury np. na przeglądzie PAKA w Krakowie. Albo politycy uznali, że nie są oni dostatecznie znani aby mogli przyciągnąć wyborców, albo młodszym satyrykom, rzadko podejmującym w kabaretowej twórczości tematy polityczne, po prostu z polityką i z politykami nie po drodze.
Niewykluczone, że w najbliższych wyborach parlamentarnych które planowane są za rok, satyrycy jeszcze mocniej zaznaczą swoją obecność. Jeśli cienka linia łącząca satyryczną ironię i działalność polityczną nie zostanie przekroczona, satyra i polityka mogą się do siebie niebezpiecznie zbliżyć. Nie wiadomo tylko, kto na tym więcej straci: politycy, czy satyrycy. A może jedni i drudzy?
Tekst i rysunek: Szczepan Sadurski
Na Sadurski.com od lipca 2010