Manga wszechobecna w Japonii
Nie jest przesadą to, co inni piszą o Japonii i o mandze. W tym kraju jest ona obecna na każdym kroku
W małym sklepiku nie musi być codziennych gazet, ale na pewno będzie kilkanaście wielostronicowych (sprawdzałem, nawet 500-stronicowych) albumów z różnymi bohaterami mangi. Jak akurat wejdziesz do takiego sklepiku, może nawet zobaczysz kogoś, kto taki komiks akurat przegląda.
Pierwsza z brzegu gazeta po angielsku (te po japońsku dla Europejczyka wyglądają jak ze obrazkowego świata, bo japońskie literki przypominają obrazki). Na pierwszej stronie reklama banku z rysunkiem przedstawiającym skośnooką kobietę niczym wyjętą z komiksów mangi. W środku dwie recenzje filmów, w tym jeden rysunkowy (anime). Zilustrowany kadrem z typowymi postaciami ze świata mangi.
W innym czasopiśmie informacja o muzeum Akatsuka Fujio, legendzie japońskiego rysunku. Zilustrowana fragmentem ekspozycji i skarpetkami z nadrukowanymi postaciami z jego rysunkowego świata. Obok zaproszenie do Tokiwa-so, miejsca narodzin japońskiej mangi. Są też zdjęcia z muzeum oraz reprodukcja okładki folderu z wieloma znanymi postaciami komiksów mangi. A obok zdjęcia kawy latte z “narysowanymi” na piance kakaem rysunkowymi postaciami oraz zdjęcia z kolejnego muzeum mangi. Wszystkie wspomniane muzea są w Tokio. I jeszcze zaproszenie do współpracy z redakcją wspomnianego wyżej czasopisma. Poszukiwany ninja! Ogłoszenie redakcyjne oczywiście zilustrowano rysunkowym ninja z wielkimi oczami.
Obrazki niczym wyjęte z mangi znaleźć też można na wszechobecnych ulicznych automatach do zakupu napojów, słodyczy i innych specjałów. Komiksy z mangą oczywiście weszły też szeroko do cyfrowego świata i Internetu. Przypadkowo zerknąłem czym zajmuje się siedzący obok mnie w tokijskim metrze nastolatek. W swojej komórce z zainteresowaniem przeglądał jeden z mangowych komiksów.
Nie ma się czemu dziwić, że manga tak zawładnęła umysłami i kulturą Japończyków, skoro kamienna postać z XVII wieku ze świątyni Kishimojin-do Temple też wygląda niczym narysowana przez jednego z japońskich rysowników. Jakby manga była tu od zawsze.
Na koniec coś o Godzilli, potworze znanym z japońskich filmów katastroficznych, który potem dotarł też do produkcji hollywoodzkich. W 60. rocznicę filmowego debiutu potwora, na dachu budynku Shinjuku Toho zamontowano ogromny, widoczny z daleka łeb Godzilli. Wygląda, jakby za chwilę miała wyjść zza wieżowca. To już nie manga, ale kolejny przykład na wykorzystanie świata z popkultury w codziennym życiu mieszkańców Japonii. Oni po prostu kochają świat dzieciństwa i świat kreskówek. Tymczasem w Polsce wciąż niezbyt chętnie zatrudniani są rysownicy. W świecie reklamy i w codziennym życiu królują zdjęcia.
Japońska manga pokazuje miłość Japończyków do świata obrazków. Pochłaniają wszystko, co jest z tym związane. Od dziesięcioleci są też rozmiłowani w amerykańskiej kulturze. Nie należy się wiec dziwić, że w Tokio jest Park Rozrywki Disneya, w którym za kilka tys. jenów młodsi i starsi wchodzą w rysunkowy świat Disneya i Pixara. Czyżby dlatego, że przypominają mangę?
Tekst: (c) Sadurski.com
Zobacz też:
> Wesoły Wieżowiec w Hamamatsu