Polski satyryk podkłada bomby?
Polski satyryk ofiarą żartu?
Satyryk, to ma klawe życie. Wszystko złośliwie komentuje i naśmiewa się z głupoty (głupcy mówią, że z nich). Ludzie śmieją się z tego co powie, napisze i narysuje. Problem pojawia się wtedy, gdy satyryk zaczyna mówić na poważnie. Wtedy nikt mu nie wierzy.
Satyryk i bomby
Fakty są takie: od początku roku dostałem kilka wezwań na policję. W sprawie podłożenia ładunków wybuchowych. Różne miasta Polski. Firmy. Urzędy. Mimo środka pandemii (premier mówił, żeby raczej nie wychodzić z domu), drałowałem na najbliższą komendę i zeznawałem. Pytania każdorazowo te same, różniły się tylko: data i miejsce podłożenia bomby. Ostatnim razem miałem wrażenie, że przydzielono mi konkretnego policjanta, bo zna sprawę i za każdym razem nie trzeba tłumaczyć wszystkiego od początku.
Dlaczego zeznawał akurat Szczepan Sadurski? Bo ktoś założył sobie adres e-mail, w którym było: szczepansadurski. To znaczy tak było, jeśli informacje, które otrzymałem, były prawdziwe. Nie wiem gdzie jest “haczyk”, komu i dlaczego zależało, aby informować zainteresowanych pocztą elektroniczną akurat z adresu, w którym było imię i nazwisko “szczepansadurski”.
Może mam pecha. Pewnie więcej osób mogłoby wpaść na pomysł założenia adresu, w którym jest “jaroslawkaczynski” albo “zbigniewziobro”, bo tych akurat (chyba) wszyscy znają. Czy wtedy na policję regularnie byłby wzywany Jarosław Kaczyński albo Zbigniew Ziobro? Prawo jest dla każdego równe, więc nie wątpię i każdy kto te słowa czyta, także w to nie wątpi. Każdorazowo na pewno też zeznawaliby osobiście, bo to bardzo ważna sprawa i organy ścigania muszą ją szybko wyjaśnić.
Kto uwierzy satyrykowi?
Nie piszę tego, żeby się żalić. Albo bo mam pretensje do policji. Policjanci robią to, co im każą zwierzchnicy. Oto znalazłem się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, której prawdopodobnie nikt poza satyrykiem nie zrozumie. Bo czy ktoś, kto od zawsze żartuje, ma w ogóle prawo powiedzieć coś na serio?
Początkowo traktowałem sprawę jak każdy. Z uśmiechem, ironicznie, jako ciekawostkę. Tak było przy pierwszej bombie. Jeśli to miał być czyjś żart, to przy kolejnych bombach sytuacja przestała być zabawna.
Gdy w przeszłości jeden ze znanych satyryków próbował wezwać karetkę pogotowia, telefonował kilka razy. Każdorazowo gdy się przedstawiał (a głos miał znany), zbywano go sadząc, że to żart na potrzeby programu satyrycznego. Bo czy ktoś uwierzy wesołkowi, którzy na co dzień, od zawsze – żartuje?
I aktualna sytuacja: kto uwierzy satyrykowi, który mówi, że jest wzywany na policję w sprawie podłożenia ładunku wybuchowego? Kto uwierzy, że tych bomb było więcej? Jedna bomba – z tego żartu ktoś jeszcze się uśmiechnie. Przy kolejnych bombach – każdy machnie ręką. Uzna, że żart jest odgrzewany i nawet nieśmieszny.
Polski satyryk, dziennikarze i policja
Próbowałem zainteresować tematem media. Oprócz osób i dziennikarzy, którzy znają mnie osobiście – z lekkim niedowierzaniem, ale ubolewali nad sytuacją w której się znalazłem. Z dziennikarzy którzy mnie nie znają osobiście, NIKT tematem nie jest zainteresowany. Tematu nie ma, żadnej absurdalnej sytuacji żaden dociekliwy dziennikarz nie dostrzegł. Tyle teraz surrealizmu na co dzień, że nic już nas nie zdziwi.
Bo czy w to, że satyryk w środku pandemii Covid-19 podkłada bomby w hurtowych ilościach, ktoś o zdrowych zmysłach uwierzy? Nawet dziennikarze (pismaki), którzy jak psy węszą sensacyjne tematy, nie są sprawą zainteresowani. Przecież to niemożliwe, żeby taka informacja przekazana przez satyryka czyli osobę niepewną, była PRAWDZIWA. To musi być żart.
Satyryk został z tematem sam. W historyjkę o bombach uwierzyła tylko prokuratura i policja. Satyryk może wrócić do swej codziennej, satyrycznej działalności. Do kolejnego wezwania na policję, w sprawie kolejnej bomby. I czekać na to, że kolejny członek jego rodziny będzie w sprawie rzekomych bomb też zaznawać.
Bezpieczeństwo Polaków
No dobra, spróbujmy. Jarosław Kaczyński jest wiceministrem od spraw bezpieczeństwa wszystkich Polaków. Gdybym był na jego miejscu i dowiedział się, że ktoś planuje serię zamachów bombowych w różnych miejscach Polski, które mają zdezorganizować życie kraju lub choćby wielu Polaków, a może nawet pochłonąć ofiary, natychmiast zabrałbym się do działania. Zbigniew Ziobro od razu powinien powołać antykryzysowy sztab specjalistów i zorganizować konferencję prasową. Sejm powinien powołać Sejmową Komisję Śledczą, aby zbadać sprawę od podszewki. Tego samego dnia TVP u powiedziałaby że winni są Tusk, Trzaskowski, “łapówkarz” Grodzki i cała opozycja. I że gdyby oni byli nadal u władzy, temat zamietliby pod dywan. A dobra zmiana strzeże obywateli przed złem i natychmiast reaguje z całą stanowczością po otrzymaniu wiadomości, aby chronić życie niewinnych Polaków.
Tak byłoby, gdyby sprawa dotyczyła innych, ale nie satyryka. Jak widać, u nas spraw które dotyczą satyryków, nikt nie traktuje na serio. I tak już pewnie na zawsze zostanie. Przyjdzie mi żyć od bomby do bomby. Barrrrdzo śmieszne.
Polski satyryk: (c) sadurski.com
Na górnym zdjęciu: fragment tekstu na ten temat. Trybuna, 14 kwietnia 2021
Zobacz też:
> Jeden z wywiadów Sadurskiego
> Skiba do Kukiza: Nie jest za późno
> Sadurski – komentarze satyryczne
> Bajki premiera Morawieckiego