Samolot zatrzymany przez Łukaszenkę. O co chodzi?
W niedzielę 23 maja samolot irlandzkich linii zarejestrowany w Polsce został zmuszony do lądowania w Mińsku. Leciał z Aten do Wilna i był w przestrzeni powietrznej nad Białorusią.
Początkowo władze Białorusi jako przyczynę podawały rzekome podłożenie bomby, jednak szybko okazało się, że prawdziwy powód był inny. Jednym z pasażerów samolotu był poszukiwany przez białoruskie władze dziennikarz, który został w wyniku tego zdarzenia zatrzymany wraz ze swoją partnerką.
Polki na pokładzie samolotu
Samolotem, który został zmuszony do lądowania w Mińsku, podróżowały cztery Polki. Wśród nich była rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Suwałkach, Marta Wiszniewska oraz była wiceprezydent Suwałk Ewa Sidorek.
„Jakieś piętnaście minut od Wilna miałam wrażenie, że samolot zaczyna spadać. Samolot wykonywał gwałtowne ruchy. Załoga zachowywała się nerwowo, wydawała chaotyczne polecenia.” – opowiadała dziennikarzom Gazety Wyborczej wiceprezydent i dodała, że na płycie lotniska czekało wielu żołnierzy z psami. „Każdego poddawano osobistej kontroli. Prześwietlano nasze bagaże.” – dodała.
Będą sankcje na Białoruś?
Działania Mińska wywołały lawinę komentarzy ze strony europejskich polityków. Wielu z nich uznało to za akt terroryzmu państwowego. Nieoficjalne doniesienia mówią, że Warszawa ma zamiar stanowczo zareagować na działania Mińska. Możliwe są sankcje, jak zakaz wjazdu na teren UE dla osób zaangażowanych w ten incydent. Możliwe są też reperkusje gospodarcze, jak zamknięcie unijnych granic dla produktów białoruskich czy zakazanie liniom Belavia Airlines lotów po unijnym niebie.
Kim jest Raman Pratasewicz?
To białoruski opozycjonista, przeciwnik obecnej władzy w tym kraju. To dziennikarz i bloger. Założył serwis Nexta, który stał się bardzo popularny i tam publikuje krytyczne wobec reżimu Łukaszenki materiały. Pratasiewicz za pomocą mediów społecznościowych przedstawia np. dowody na łamanie praw człowieka w tym kraju.
Władze Białorusi zarzucały mu m.in. organizowanie protestów oraz przekazywanie za pośrednictwem aplikacji Telegram informacji o nich, kiedy media niezależne blokowane były w tej kwestii przez tamtejsze władze. Jego działania uznane zostały za akty terroryzmu, a władze wypuściły za nim list gończy.
Pratasewicz leciał na Litwę, gdzie uzyskał azyl polityczny.
Co ma z tym wspólnego Polska?
W czasie trwania wyborów na Białorusi, Raman Pratasewicz przebywał w Polsce, gdzie zdalnie zarządzał swoimi przedsięwzięciami. Jak tłumaczył – musiał przeprowadzić się w obawie przed represjami, czyli przed ukaraniem go przez władze Białorusi za występki przeciwko niej. Pod koniec ubiegłego roku przeniósł się na Litwę.
W rozmowie z TVP europoseł PiS Roman Legutko zauważył, że „już od pewnego czasu Polacy i Polska znajduje się w polityce białoruskiej jako obiekt nienawiści, społeczeństwo Polaków na Białorusi jest brutalnie represjonowane”. Zatrzymanie cywilnego samolotu dla celów politycznych, ma być tego kolejnym dowodem.
Reakcja władz polskich
Premier Mateusz Morawiecki napisał na Twitterze: „Zwróciłem się do Przewodniczącego o rozszerzenie agendy jutrzejszej Rady Europejskiej o punkt dot. natychmiastowych sankcji wobec reżimu A. Łukaszenki. Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny.”
Natychmiastowego uwolnienia zażądał też litewski prezydent Gitanas Naused, który wezwał do reakcji również inne kraje Unii Europejskiej oraz NATO. Swój sprzeciw wyraziła także białoruska opozycjonistka Swiatłana Cichanouska, która podkreśliła, że „żaden pasażer samolotu lecącego nad Białorusią, nie może czuć się dziś bezpiecznie”.
Swoje stanowisko w tej sprawie wygłosił też sekretarz stanu USA Anthony Blinken tłumacząc, że „szokujący czyn popełniony przez reżim Łukaszenki zagroził życiu ponad 120 pasażerów, w tym obywateli Stanów Zjednoczonych”.
Niektóre linie lotnicze tymczasowo zrezygnowały z przelotów nad Białorusią. Władze tego państwa wszczęły śledztwo, które ma wyjaśnić szczegółowe okoliczności zdarzenia.
Tekst: News4Media, oprac. Sadurski.com
górne foto: iStock, foto w treści: News4Media