Travelbryci. Jak zostać internetowym celebrytą podróżniczym
W XXI wieku świat się skurczył. Ceny podróży lotniczych są zdecydowanie bardziej przystępne. Coraz więcej ludzi przemieszcza się po świecie, zdjęcia z nich udostępniając potem na portalach społecznościowych i podróżniczych blogach. Powstał też świat internetowych celebrytów podróżniczych. Youtuberzy, blogerzy, osoby prowadzące konta na Instagramie czy Facebooku
Twarze tych najpopularniejszych są coraz częściej rozpoznawalne w środowisku osób zainteresowanych podróżami. Popularność, to przy okazji zainteresowanie reklamodawców. Dzięki reklamom i sponsoringowi można wyjechać w kolejne miejsca świata. Podróżnicze hobby dla wybrańców losu staje się biznesem i sposobem na życie.
Królowe Instagrama
Szczególnie dużo kont o charakterze podróżniczym znaleźć można na Instagramie. To portal opierający się na zdjęciach, więc wystarczy pomysł, umiejętność fotografowania i dużo czasu, aby to wszystko ogarnąć. Ci, co fotografują, po prostu umieszczają swoje najciekawsze zdjęcia z podróży. Coraz więcej osób szuka jednak na Instagramie popularności, więc na pierwszym planie zwykle jest twarz właściciela konta (najlepiej z dziubkiem lub inną dziwną miną) lub cała sylwetka (najlepiej w oryginalnej pozie), a w tle widok odwiedzanego miejsca. Egzotyczna plaża, znane budowle, malowniczy krajobraz.
Największą popularnością cieszą się konta pięknych i zgrabnych dziewcząt. W połączeniu z fajnym widokiem w tle – widzimy zdjęcia miłe dla oka, które szczególnie podobają się męskiej publiczności. Tym bardziej, jeśli zgrabna dziewczyna pozuje na plaży w skąpym stroju kąpielowym, w seksownej pozie. Setki lub tysiące polubień gwarantowanych.
Tysiące, a potem dziesiątki tysięcy osób śledzą konta podróżniczych celebrytów Instagrama. Szybko pojawiają się firmy wykładające pieniądze na reklamę. Tym większe, im więcej followersów. Dlatego są różne sposoby na zdobywanie kolejnych fanów, z których należy korzystać. Miłe, choć bardzo ogólnikowe i niezobowiązujące skomentowanie twojego najnowszego zdjęcia przez celebrytę okazuje się działaniem robota, ale jesteś początkującym Instagramowiczem, więc tego nie wiesz. “On ma 100 tysięcy fanów i polajkował moje zdjęcie? Łał! To ja tę osobą polubię!” O to chodziło, więc liczba followersów podróżniczych celebrytów Instagrama szybko rośnie. Warto było wydać pieniądze na aplikację udającą człowieka i udającą zainteresowanie postami “szeregowych” Instagramowiczów. I jak już wiemy – więcej fanów, to większe pieniądze z reklam. Biznes się kręci.
Napisaliśmy o pięknych dziewczętach, ale często bohaterami podróżniczego konta na Instagramie jest też para. Dziewczyna z chłopakiem, chłopak z chłopakiem albo dziewczyna z dziewczyną. Dla każdego coś miłego. Jednak jak już wiemy, najchętniej podobają się konta pięknych dziewczyn. Model biznesowy powoduje, że mają być obiektem pożądania, więc fotografujący jej zdjęcia chłopak nie pojawia się na tych zdjęciach. On jest od roboty (fotograficznej, często też tej marketingowej), a ona ma być gwiazdą przyciągającą tłumy.
Spotkałem kiedyś taką parę w dalekowschodnim mieście obok jednej z mniej znanych, ale oryginalnych atrakcji. Straszny upał, więc w pobliżu bardzo mało turystów. Oboje o europejskich rysach twarzy, ona co chwilę sprawdza makijaż, uczesanie i garderobę, potem seria ujęć, w różnych pozach. I znów sprawdzanie urody i powrót do kolejnych ujęć, aby potem wybrać najkorzystniejsze i umieścić na Instagramie. Byli tak zajęci, że nawet przez chwilę nie zastanowili się, że obok ktoś też chce zrobić kilka zdjęć. Wydawało im się, że atrakcja jest wynajęta tylko dla nich. Każdy, kto chciał zrobić zdjęcie zabytku – musiał koniecznie mieć dziewczynę z fotografującym ją chłopakiem w kadrze. Sądzisz, że to była profesjonalna sesja zdjęciowa modelki lub typowe zachowanie turysty? Jesteś w błędzie. Dlatego jeśli podobne scenki natrafisz podczas swoich podróży – wiedz, że to sesja pod Instagrama.
Królowie i książęta YouTube
Zdjęcia to jedno, ale ruchome zdjęcia czyli firmy, to jest to! Telewizja (zanim pojawił się Internet) była najpopularniejszym medium świata. A my bardziej od zdjęć wolimy oglądać firmy. Dlatego podróżnicy – celebryci już od dawna są na YouTube.
Produkcja i montaż materiałów filmowych, w dodatku z pomysłem i fabułą, wymaga jednak większej operatywności i zabiera więcej czasu niż pstrykanie zdjęć z podróży. Kiedyś filmowanie na drugim końcu świata było większym wyzwaniem – sprzęt był ciężki, duży i drogi. Trzeba było uważać na niego, dźwigać, rozstawiać. Teraz wystarczy dobry smartfon i karta pamięci, aby nagrać filmy o dobrych parametrach. I nie trzeba drugiej osoby, można nagrywać siebie samego.
W przeciwieństwie do programów dużych stacji telewizyjnych, na YouTube nie liczą się koneksje, piękna twarz i doświadczenie. Jesteś śmiały, uważasz że masz coś ciekawego do zaoferowania – nagrywasz sam siebie. Relacje z podróży – trochę ciekawych ujęć przeplatanych własnym komentarzem (nie z offu, koniecznie w kadrze musisz być ty). Potem powrót do domu i ileś tam godzin na zmontowanie kolejnego filmu. Im lepszy – tym lepiej dla ciebie, bo ludzie komentują, udostępniają kolejnym, subują kanał. Nie musisz mieć dobrej dykcji czy twarzy modela (modelki), ale trzeba być oryginalnym bo takich się zapamiętuje. I najlepiej trafiać do jak najdalszych, egzotycznych miejsc. W Europie każdy może nakręcić podobny film, a ty jako podróżniczy celebryta musisz być lepszy.
W zależności od pracowitości, pomysłu, szczęścia i wielu innych spraw – na YouTube uzyskujesz sukces lub nie. Dziesiątki, setki tysięcy subskrybentów kanału oznaczają sukces. Od ciebie zależy, czy z niego skorzystasz i pójdziesz na całość, a twoja twarz będzie jeszcze bardziej rozpoznawana.
Facebook i Twitter
Są oczywiście i inne portale społecznościowe, ale te dwa mają ugruntowaną pozycję i należą do najpopularniejszych. Tu też należy mieć konta, bo to zwiększa zasięg. Niektóre aplikacje pomagają w oszczędzeniu czasu, więc nie trzeba się logować, aby jedno zdjęcie z krótkim opisem równocześnie pojawiło się wszędzie. Dlatego Twitter, początkowo umieszczający wyłącznie krótkie informacje tekstowe użytkowników (powstał w dobie SMS-ów), dodał użytkownikom możliwość przesyłania zdjęć, a potem także dłuższych informacji tekstowych.
Niektórzy traktują Facebooka jako swoje podstawowe konto, ale Instagram opierający się na zdjęciach, jest jednak podstawą. Poza tym Facebook przez wielu uznawany jest już jako śpiewka przeszłości dobra dla zgredów. Zresztą to Instagram przynosi znacznie większe pieniądze z reklam. Ale ponieważ ważny jest zasięg, oprócz Instagrama, trzeba umieszczać informacje (zdjęcia) także na innych portalach. Stąd gdy polubisz kogoś na Twitterze, zaraz otrzymujesz wiadomość, aby też polubić tę osobę na Facebooku lub na Instagramie.
Blog podróżniczy, to w zasadzie podstawa
Można odnieść wrażenie, że zdjęcia w portalach społecznościowych to podstawowa działalność podróżniczego celebryty, tymczasem dosyć często jest to wtórne działanie, bo najważniejszy jest blog podróżniczy. To tutaj możesz zaprezentować wszystko na temat swojej osoby i swoich podróżniczych pasji. Opisywać kolejne podróże i ekskluzywne spostrzeżenia z nich. Opisywać smak potraw i pisać jaka ta podróż była wspaniała, żeby wszystkim opadła szczęka podczas czytania i żeby zzielenieli z zazdrości, że tam nie byli. Tak budujesz swój podróżniczy autorytet wśród tych, którzy chcieliby być takim (taką) jak ty. Nieważne jaka naprawdę była podróż, ważne jak ją przedstawisz. A najlepiej, żeby każdy uwierzył, że nie podróżujesz dla siebie i dla kasy od reklamodawców, ale dla swoich fanów – czytelników.
Pisz wszystko tak, jak inni tego chcą, bo przy okazji podoba się to sponsorom. Oni to łykają, więc będą dawać kolejną kasę. I pojawią się kolejni, z jeszcze większą kasą. Otwarcie czegoś tam, uświetnienie czegoś z tobą w roli głównej? Jeśli koniecznie tego chcą, łaskawie zgodzisz się za kilkanaście tysięcy złotych. Przecież nie jesteś byle kim, ale znanym blogerem, influencerem i gwiazdą Internetu w jednym.
Blog o podróżach jest głównym miejscem opisującym twoje podróżnicze działania oraz ofertą dla potencjalnych reklamodawców. I miejscem, gdzie najbardziej szczegółowo opisujesz swoje kolejne podróże oraz angażujesz wokół twojego wymyślonego świata innych. Im będzie ciekawiej i inaczej, tym lepiej. Może stanęłaś oko w oko z głodnym lwem? Albo byłaś w centrum trzęsienia ziemi lub tajfuna? Koniecznie to opisz, mocno koloryzując. Może nawet kiedyś ktoś zaproponuje ci zebranie tego i opublikowanie w formie książkowej? Albo zostaniesz ambasadorką czegoś tam (np. kosmetyków, ciuszków, czy innej marki).
Co potem?
Czasem popularność w sieci przenosi się do tradycyjnych mediów i do reala. Jakiś wywiad, zaproszenie do programu śniadaniowego telewizyjnej stacji, propozycja szybkiego skomentowania czegoś dla gazety, albo zaproszenie na spotkanie z publicznością (np. w domu kultury). Może nawet stała rubryka w drukowanym magazynie (koniecznie musi być obok twoje zdjęcie i adres twojego bloga). To może być ukoronowanie dotychczasowej działalności podróżniczej. Albo miły dodatek do wcześniejszych osiągnięć i zwiększenie zasięgów, jednak życie w sieci jest najważniejsze.
Niektórzy podróżowanie po świecie traktują jak sport, w którym bije się rekordy i rywalizuje z innymi. Najważniejszą informacją w 2-zdaniowej notce na Instagramie jest liczba krajów, jakie odwiedziłeś. Może niektórzy w ten sposób próbują podnieść swoje ego lub wydaje im się, że liczba przenosi się na zainteresowanie marketingowe? Niestety pierwotne zamiłowanie do poznawania świata, w którymś momencie zamienia się w bicie rekordów. To chyba znaczy, że najwyższa pora zakończyć swoje podróżnicze hobby i wrócić do realnego świata, w którym istnieją nie tylko podróże.
Tekst: Sadurski.com