Warszawa Muzeum Karykatury wystawa humor lat 90

Wolne żarty. Humor lat 90-ych – wystawa w Muzeum Karykatury

Czas czytania:6 minut/y, 57 sekund/y

Aż do 18 sierpnia 2024 czyli niemal przez 5 miesięcy, w Muzeum Karykatury w Warszawie (ul. Kozia, nieopodal Zamku Królewskiego) można będzie oglądać wystawę podsumowującą to, co działo się w polskim humorze i satyrze lat 90-ych XX wieku. Ekspozycja Wolne żarty. Humor lat 90 – to kolejny przykład na nostalgię za tamtymi czasami i wspomnieniowy powrót za tym okresem. Jeden z przykładów na powrót mody na lata 90 czyli okres sprzed 25-35 lat

Lata 90. w Muzeum Karykatury

Co osoby przygotowujące ekspozycję (Olga Drenda, Bartek Przybyszewski, Mateusz Witkowski) uznali za najciekawsze dla tego okresu? Zapowiedzi wystawy przekazanej do mediów były tajemnicze i lakoniczne. W oficjalnych informacjach przewijały się 3 nazwiska: Andrzej Mleczko, Andrzej Czeczot i Marek Raczkowski. Widocznie uznano, że te nazwiska przyciągną zainteresowanie publiczności. A przecież oni tworzyli nie tylko w latach 90. i po nich bynajmniej nie zniknęli.

Na wystawie są prace szeregu znanych i mniej znanych rysowników, prezentujących niekoniecznie słabszy poziom, a przecież dobrze znanych z (nie tylko) ówczesnej prasy. Ten, kto wpadł na pomysł podpierania się znanymi obecnie nazwiskami i sądził, że staną się magnesem, najprawdopodobniej chybił. Tym bardziej, że ekspozycja jest naprawdę szerokim spojrzeniem na humor i satyrę lat 90-ych. Głównie tę rysunkową, drukowaną w prasie. Jest trochę krótkich komiksów humorystycznych, sporo odniesień do ówczesnej prasy humorystycznej i satyrycznej (często powiększone fragmenty całych stron i okładek). Słusznie umiejscowiono dowcipne rysunki, zostawiając wokół nich fragmenty stron czasopism, do tego podpisując to nazwiskiem i nazwą publikacji.

Na wystawie pokazano też okładkę Dobrego Humoru i 3 strony numeru z dowcipami o Murzynach. Ćwierć wieku temu pewien obrażony czarnoskóry (wspomagany przez organizacje i Gazetę Wyborczą) poszedł do sądu i zażądał od wydawcy 100 tysięcy złotych. Dziś okładka trafiła na ekspozycję. A po sąsiedzku są książeczki z dowcipami Leszka Bubla, słynącego z publikacji antysemickich. Choćby po tym widać, jak zmieniły się czasy.

dowcipy o Murzynach Warszawa Dobry Humor Muzeum Karykatury
Dowcipy o Murzynach były bohaterem głośnej sprawy sądowej. Ćwierć wieku później trafiły na ekspozycję w Muzeum Karykatury – Wolne żarty. Humor lat 90

Dostrzeżono też “Polskie ZOO”, słynny wtedy kukiełkowy serial telewizyjny, w którym bieżącą politykę przedstawiano z humorem. Głównie dlatego, że lalki wykonano według projektów karykaturzysty Jacka Frankowskiego. Szkoda, że nie został przedstawiony podczas wernisażu, bo stał (w sensie dosłownym) na wyciągnięcie ręki. Było też kilku innych twórców których rysunki prezentowane są na wystawie, też nie zostali przedstawieni. Szkoda.

Muzeum Karykatury humor lat 90
Humor lat 90: projekty lalek do “Polskiego ZOO” oraz karykatury Grzegorza Szumowskiego

Humor lat 90. Satyrycy i twórcy ekspozycji

A właśnie. Twórcy dzieł pokazywanych na wystawach sztuki, także tych odbywających się od lat w Muzeum Karykatury, chyba zawsze byli najważniejsi. W końcu to ich prace są powodem, dla którego organizowane są wystawy, a ludzie przychodzą aby je oglądać. Muzeum Karykatury tym razem właściwie zapomniało o artystach. Zarówno w mediach społecznościowych placówki, jak i w materiałach promocyjnych, co chwilę pojawiały się trzy (wspomniane na wstępie) nazwiska osób, które przygotowały wystawę. Na Facebooku pojawiła się skromna informacja o kilku osobach z Muzeum Karykatury, które dodały swoje co nieco (kurator wystawy ze strony Muzeum Karykatury, współpraca kuratorska, oprawa prac i współpraca przy aranżacji wystawy, oprogramowanie i elektronika, do tego projekt wystawy i oprawa graficzna). A co z artystami, twórcami bez których tej wystawy by nie było?

Żyją jeszcze niektórzy warszawscy powstańcy (1944), tym bardziej żyją też (a na pewno spora ich część) twórcy lat 90-ych, w dodatku można do nich bez większych przeszkód dotrzeć. Niektórzy mogą odnieść wrażenie, że wystawa nie miała pokazać tytułowego tematu, lecz być formą promocji trójki osób, które dorastały w latach 90-ych i przez swój pryzmat oceniają tamten okres. Wystawa jest na pewno ciekawa, jednak chyba zabrakło szerszego spojrzenia. Osoby które wówczas tworzyły, mogłyby ubarwić całość, może wskazałyby kolejne kierunki, co wyszłoby ekspozycji na dobre.

Szczepan Sadurski Warszawa Muzeum Karykatury humor lat 90
Wystawa “Humor lat 90”, to także rysunki które można zobaczyć w segregatorach

Gazetki z dowcipami w Muzeum Karykatury

Ci, którzy dorastali w latach 90-ych, doskonale pamiętają fenomen gazetek z dowcipami. W okresie przedinternetowym, to często one były źródłem humoru dla milionów Polaków, głównie tych w wieku szkolnym. Dziś Dobry Humor i inne gazetki Superpressu, redagowane przez rysownika i karykaturzystę Szczepana Sadurskiego (dodamy, wcześniej nagrodzonego niezwykle prestiżowymi wtedy nagrodami – Złotą i Srebrną Szpilką, w połowie lat 80. najczęściej publikowanego rysownika słynnych Szpilek). Potem został wydawcą i ilustratorem gazetek z humorem (między 1991 a 2012 rokiem w sumie publikacji było 777), które dziś przez wielu uważane są za kultowe. Wiele obecnych ok. 40-50-latków z rozrzewnieniem wspomina swoją młodość oraz gazetki z dowcipami. Do dziś niektórzy mają wielkie zbiory Dobrego Humoru (i nie tylko), mimo upływu lat szkoda się im z nimi rozstać.

Imperium dowcipów Sadurskiego (tak niektórzy nazywają jego wydawnictwo humorystyczne) trafnie doceniono na wystawie “Humor lat 90-ych”. Ukazujący się od 1991 roku Dobry Humor (DH) właśnie w latach 90. był najbardziej popularną gazetką z dowcipami, która w 1994 r. przekroczyła 200 tysięcy nakładu. Jeśli dodamy kilka innych tytułów tego wydawnictwa ukazujących się równocześnie z DH (przez kilka lat było ich pięć), stwierdzimy że musiały mieć wielki wpływ na ówczesną młodzież i to, co działo się w postrzeganiu humoru i satyry lat 90-ych.

Nieprzypadkowo tytuł wystawy “Wolne żarty” na plakatach i materiałach promocyjnych, w słowie “żarty” – jest pisany fontem (literkami) z którego słynęło logo Dobrego Humoru, (i jeszcze ten charakterystyczny czarny cień za literkami). Choć ukazywały się też wtedy bardziej lub mniej sporadycznie inne tytuły z dowcipami, organizatorzy wystawy słusznie uznali, że były wtórne, a poziom drukowanych tam rysunków nie wystarczył, aby pojawiły się na ekspozycji.

Warszawa Muzeum Karykatury wystawa
Humor lat 90 – fragment wystawy w górnej kondygnacji Muzeum Karykatury

Wernisaże kiedyś i dziś

Obecny dyrektor Muzeum Karykatury Paweł Płuska (ur. 1970) stawia na młodość. Tym razem na wernisażu osoby młode były w zdecydowanej większości. To duża zmiana, bo na przestrzeni wielu lat, od początku istnienia muzeum, na wernisażach wystaw było dokładnie odwrotnie. Dodamy, że kiedyś wernisaże gromadziły tłumy, choć wysyłane pocztą zaproszenia potem przy wejściu były dosyć skrupulatnie sprawdzane. Przez lata trudno było się przecisnąć z (wypełnionej odzieżą) szatni do sali głównej, na której najwięcej się działo. Przychodziła na nie śmietanka towarzyska kulturalnej i dziennikarskiej Warszawy, a szczytem marzeń było stanięcie na “balkoniku” znajdującym się na pięterku – tam, gdzie są biura.

Pamiętam, na wystawie Szymona Kobylińskiego, przez wiele minut nie było szans aby się w jego kierunku przecisnąć, a ukrop był straszny, że trudno było oddychać. Kiedyś na wernisaże przechodziło wielu karykaturzystów, często tych najbardziej znanych i rozpoznawanych (czy wręcz kultowych). W okresie dyrektorowania Wojciecha Chmurzyńskiego (który dzielił artystów na tych lubianych i nielubianych przez siebie, zniechęcając tym samym część artystów do muzeum), część artystów mniej chętnie przybywała na wernisaże. A przecież wcześniej niektórzy jechali specjalnie nawet po kilkaset kilometrów, żeby pobyć choć na krótko w inspirującym towarzystwie kolegów z branży, pochwalić się sukcesami i wymienić informacje.

Warszawa Muzeum Karykatury wystawa
Humor lat 90. w Muzeum Karykatury – czasopisma Szpilki i Twój Dobry Humor, dodatek łódzki

Dziś zaproszenia wysyłane są pocztą elektroniczną (nie wiem czy w 100-procentach). Trafiają więc do osób młodych, a w każdym razie tych, którzy na co dzień mają dostęp do Internetu i poczty elektronicznej. Prowadzonych jest szereg działań, które mają przyciągnąć osoby młode (od niedawnego otwarcia służy do tego głównie drugi obiekt placówki – Lengrenówka). Jednak część artystów tworzących rysunki i karykatury ostatnio ma wrażenie, że Muzeum Karykatury idzie w kierunku komiksu. A przecież realnie nie ma szans, aby konkurować z wielkimi imprezami komiksowymi organizowanymi w Łodzi. Tak, jak legnicki Satyrykon od jakiegoś czasu poszedł w stronę prac bardzie przypominających poważne plakaty niż rysunki satyryczne, tak Muzeum Karykatury stawiając na młodych twórców oraz odbiorców, idzie w kierunku komiksu i pop-kultury, zamiast trzymać się twórczości związanej z tym, co ma w swej nazwie.

Może warto, aby powstał zespół doradczy który sprawi, że wszystko da się umiejętnie i rozsądnie wyważyć? Obecny dyrektor jest osobą z zewnątrz środowiska karykatury i rysunku satyrycznego i ma trochę inny pomysł niż poprzednicy. Ma chęć zmian, a muzeum zawsze miało potencjał. Im będzie więcej pomysłów z różnych stron, tym większa szansa, że wyjdzie z nich coś jeszcze ciekawszego.

Powyższe spostrzeżenia wyrażają opinię osób zorientowanych w temacie i dobrze życzących placówce, jaką jest Muzeum Karykatury w Warszawie.

Humor lat 90 – tekst i zdjęcia: (c) Sadurski.com

Zobacz też:
> Gazetki z dowcipami
>

protesty rolników sztuczna inteligencja Poprzedni post Sztuczna inteligencja pogrąża rolników i ich protesty
obóz koncentracyjny w Oświęcimiu Oświęcim ciekawostki atrakcje zabytki Następny post Najciekawsze fakty o mieście Oświęcim