Oryginalny Manet odnaleziony w Polsce?
Gdy pod koniec lat 80-tych umierał pewien mieszkaniec Bytomia, wyznał, że portret kobiety którego jest właścicielem, namalował Eduard Manet. Słynny malarz francuski, prekursor impresjonizmu, którego obrazy warte są fortunę. Miłośnik sztuki z Bytomia miał w mieszkaniu obrazy Józefa Chełmońskiego i Wojciecha Weissa, więc czemu sygnowany podpisem EM obraz nie miałby być oryginalnym Manetem? Problem w tym, że obraz nie jest udokumentowany, a co do takich fachowcy wykazują zrozumiały sceptycyzm.
Bytomianin podczas wojny służył w Armii Andersa. Potem wrócił do Polski z obrazem, którego darzył dużym sentymentem. Mówił, że otrzymał go w podzięce za uratowanie czyjegoś życia.
Musiało minąć 30 lat, aby spadkobierczynie obrazu postanowiły wreszcie sprawdzić, jak to z tym obrazem jest. Ponieważ nikt nie chciał go zbadać, wynajęto rzeczoznawcę. Ekspert napisał: “Wszystkie ustalenia pozwalają stwierdzić, że mamy do czynienia z oryginałem obrazu E. Maneta”. I wycenił obraz na 2 miliony złotych.
Drugi ekspert z Polski był bardziej sceptyczny: “Portret kobiety posiada cechy (…) spójne z malarstwem Edouarda Maneta”, zalecając dalsze badania płótna. Sceptycznie obraz ocenił też Instytut Wildsteina w Paryżu, który badał przesłany z Polski obraz.
Na ekspertyzy wydano dotychczas 20 tys. złotych, ale nadal nie ma pewności czy autorem obrazu jest Manet. Na wszelki wypadek obraz jest przechowywany w bankowej skrytce, a specjaliści od Maneta nie dają wiary, że w Polsce mogłoby istnieć autentyczne, nieznane dzieło mistrza. Gdyby płótno zbadano dokładnie, być może mielibyśmy w końcu perełkę na miarę “Damy z łasiczką” Leonarda da Vinci, które winno być udostępnione w muzeum. Zagadka portretu wciąż czeka na rozwiązanie.
Tekst: Sadurski.com, na podstawie tekstu M. Chucińskiej-Dragan w Dzienniku Zachodnim, październik 2017
Na zdjęciu: Edouard Manet – fragment jego słynnego obrazu Śniadanie na trawie, foto: Wikipedia