Bombami w opozycję. Nowość?
Fałszywe alarmy bombowe?
1) Dorota Brejza, żona senatora Krzysztofa Brejzy (w 2019 r. kierował sztabem wyborczym Platformy Obywatelskiej).
2) Maria Giertych, córka mecenasa Romana Giertycha.
Co łączy te osoby, oprócz tego, że są bliskimi członkami rodzin niewygodnych dla władzy? Podobno podkładają bomby, a przynajmniej zawiadamiają, że podłożyły bomby. I to nie pojedynczo, ale hurtowo. Interesują się nimi organy ścigania, sprawy są badane przez prokuraturę (nazywaną obecnie “prokuraturą Ziobry”) i przez policję.
W Polskę poszła informacja: lepiej się z nimi nie zadawać, bo mają problemy z prawem. Osoby te mogą się czuć zastraszone, spodziewać się niemiłych sytuacji. Mają obawiać się represji, które mogą nastąpić w każdej chwili.
O obu sprawach Polska dowiedziała się w ostatnim tygodniu. Sensacja, skandal, nowość, zaskoczenie? Bynajmniej. Schemat, który działa od co najmniej roku.
Satyryk podkładający bomby
Pod koniec stycznia 2021, Szczepan Sadurski został wezwanie na policję. Ekspresowe, 48h. Morderstwo, a może inna sprawa która musi być błyskawicznie wyjaśniona? Na miejscu okazało się, że chodzi o bombę. Podobno Sadurski stracił zmysły i poinformował, że w miejscu X wybuchnie podłożona przez niego bomba. Policję badającą sprawę szczególnie interesował numer jego telefonu komórkowego oraz adres jego poczty elektronicznej.
Ledwie satyryk ochłonął, z tego samego komisariatu przyszło kolejne wezwanie “w sprawie podłożenia ładunku wybuchowego”. Kolejna bomba, a wszelkie ślady wiodły znów do Szczepana Sadurskiego. W sumie kilka wezwań na policję. Nie wystarczyło. Na policję wezwano najbliższe osoby z rodziny. Dokładnie badano sprawę.
Satyryk podkładający w całej Polsce bomby? O to można posądzić żartownisia lub pacjenta wariatkowa, ale nie profesjonalnego satyryka. Ale były zgłoszenia – trzeba było wszystko sprawdzić i wyjasnić. Szereg osób w różnych miejscach Polski miało trochę roboty i wyjaśniało zagadkę hurtowego podkładacza bomb, od Tatry po Bałtyk. Od firm po instytucje.
Media milczą
Wydawać by się mogło – temat ciekawy dla mediów, bo Sadurski sprawy nie ukrywał. Informował w mediach społecznościowych. Czytelnicy byli zaskoczeni, zdziwieni, czasem rozbawieni albo oburzeni. Sprawa była absurdalna, więc wydawałoby się, że powinny się nią zainteresować media. TVN, Gazeta Wyborcza, RMF, Radio Zet, Fakt Super Express, inne? Każda redakcja zignorowała informację. Może kolejny żart satyryka, może próba zwrócenia na siebie uwagi? Lepiej tematu nie ruszać, a poza tym są ważniejsze tematy.
Sprawę opisał jedynie dziennik Trybuna, w którym Szczepan Sadurski na co dzień publikuje polityczne komentarze rysunkowe. Kaczyński, Ziobro, Morawiecki, Sasin i tak dalej. Ale to pewnie bez znaczenia. Satyryk zażartował, że na najbliższym komisariacie powinien dostać stałą przepustkę. Przychodził w maseczce – a jakże, bo był środek pandemii, a premier wzywał Polaków, żeby niepotrzebnie nie wyłazili poza swój dom, bo mogą się zakazić.
Tajemnicze większe kary
Opinii publicznej uciekła interesująca informacja. Od 12 stycznia 2022 r. po cichu zwiększono w kodeksie karnym (par. 2 do art. 224a k.k.) kary zarówno za fałszywe zawiadomienia odnośnie podłożenia ładunków wybuchowych. Obecnie, jeśli ktoś zrobił to minimum dwukrotnie (na serio lub dla żartu), grozi mu kara od 2. do 12. lat więzienia (wcześniej było maksymalnie do 8. lat). Powstało też Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości. Jak podało MSWiA, w 2021 r. zgłoszeń “bombowych” było 227. W roku 2020 zawiadomień o podłożeniu ładunków wybuchowych było 344. W tym ponad 1/3 czyli 103 była tzw. zawiadomieniami kaskadowymi czyli seryjnymi, zgłaszanymi z tego samego źródła co najmniej dwukrotnie.
Zwiększenie odpowiedzialności karnej (czyli zaostrzenie kar) za tego typu przestępstwa miało zniechęcić potencjalnych “bomberów dla draki” przed zgłoszeniami, które zajmują czas policji i powodują konkretne działania (ewakuacja ludzi z budynków zagrożonych) oraz straty. Miało? MSWiA nie nagłośniło, że zwiększono kary. Prawie nikt się o tym nie dowiedział, więc niby kto miałby się wyższymi karami wystarczyć?
Nie pierwszy i nie ostatni
Inteligentny czytelnik sam wyciągnie wnioski z przedstawionych wyżej faktów. Teraz wszyscy piszą o bombach. Sensacja, podejrzana sprawa. Czy to ma jakiś sens, że żona znanego polityka i córka znanego mecenasa rozsyłają informacje o podkładanych przez siebie bombach? A satyryk niech sobie dalej żartuje. Chyba, że nie ma z tym nic wspólnego.
W dniu dzisiejszym media informują, że o rozsyłanie gróźb karanych ze swojego telefonu i z poczty elektronicznej podejrzewana jest nieletnia córka byłego szefa CBA Pawła Wojtunika. Podejrzewa on, że to sposób na skompromitowanie osób “niesprzyjających władzy”.
Jakimś dziwnym trafem, o bomby i nie tylko, podejrzewani są jedynie ludzie spoza kręgów władzy. I to w okresie, gdy tyle się mówi o Pegasusie, cyfrowym systemie do inwigilacji, który miał służyć do inwigilowania niebezpiecznych terrorystów (na przykład podkładających bomby), ale (jak czytamy w mediach) śledzi osoby nieprzychylne władzy.
Fałszywe alarmy bombowe: (c) Sadurski.com
Zobacz też:
> Satyryk podkłada bomby (kwiecień 2021)