Komik prezydentem USA
Czy komik telewizyjnego show może zostać prezydentem USA? Może. Pod warunkiem, że to komedia, a komikiem jest Robin Williams.
Kilka lat temu w USA różnica głosów w wyborach prezydenckich była tak minimalna, że zdecydowano się liczyć oddane głosy ręcznie. Bo maszyny mogą się mylić, a dopiero podczas liczenia przez ludzi (niestety, trwa to znacznie dłużej), można wyeliminować błędy w zliczaniu głosów. Zapewne to stało się zalążkiem na pomysł fabuły filmu Człowiek Roku (Man of the Year). Bo kanwą scenariusza jest nowy sposób liczenia głosów wyborczych w USA. Informatyczna firma stworzyła komputerowy program, pozwalający na sprawne przeprowadzenie głosowania i zrobiła na tym górę pieniędzy. Programy komputerowe mają jednak to do siebie, że nie zawsze są bezbłędne. A co dopiero, gdy ktoś przed samym głosowaniem na prezydenta USA dowiaduje się, że program ma poważny błąd powodujący, że w głosowaniu wygrać może tylko jeden kandydat?
Tym kandydatem jest… komik telewizyjnego show, który dla żartu postanawia kandydować na prezydenta USA. Popierają go wielbiciele, których są miliony, wiec nie może ich zawieść. Podczas kampanii wyborczej komik coraz lepiej wczuwa się w swoją rolę i wie co robić, aby zdystansować rywali do prezydenckiego fotela. Zresztą jak na amerykańską kampanię wyborczą robi to dosyć nieporadnie, bez sponsorów i telewizyjnych spotów, co dodatkowo przysparza mu zwolenników. I przewraca do góry nogami dotychczasowe myślenie Amerykanów o systemie, w którym żyją. Telewizyjna debata między kandydatem niezależnym, komikiem Tomem Dobbsem a kandydatami dwóch największych partii – Demokratów i Republikanów powoduje, że Dobbs zdobywa jeszcze większą popularność. A wkrótce, ku zdumieniu całej Ameryki i jego samego – wygrywa we wszystkich stanach USA, deklasując obu rywali.
Po zwycięskich wyborach nie zmienia zbytnio swojego sposobu życia – nadal dowcipkuje przed dziennikarzami, a sondaże opinii publicznej mówią, że gdyby wybory odbywały się teraz, otrzymałby 60 procent głosów. Tymczasem do obsadzenia są tysiące najważniejszych stanowisk w państwie i sytuacja przestaje być zabawna.
Na krótko przed zaprzysiężeniem na urząd prezydenta, do prezydenta-elekta trafia Eleonor Green (Laura Linney), zwolniona niedawno z firmy, która wyprodukowała program do głosowania. Eleonor, która ze znakomitej informatyczki w ciągu zaledwie jednej nocy stała się niezrównoważoną narkomanką i jej życie legło w gruzach. Komik, który za chwilę ma zostać prezydentem dowiaduje się, że… tak naprawdę wyborów prezydenckich nie wygrał. Co w tej sytuacji zrobi?
Tym, którzy filmu jeszcze nie widzieli, nie chcę zdradzać co będzie dalej, aby nie zabierać im przyjemności dotrwania do końca filmu. Będzie wątek kryminalny i miłosny. Filmowe dialogi (szczególnie teksty mówione przez komika) są przedniej jakości, nawet po przetłumaczeniu na polski. Gra trójki głównych aktorów (wymienieni już Robin Willians i Laura Linney oraz Christopher Walken (jako Jack Menken, manager komika) jest znakomita. Krótko mówiąc: pomysłowa, znakomicie zrobiona komedia. Amerykanie to potrafią…
Recenzja: Szczepan Sadurski, 2008
Człowiek Roku (Man of the Year), 2006.
Reżyseria: Barry Levinson, scenariusz: Barry Levinson, muzyka: Graeme Revell, zdjęcia: Dick Pope, montaż: Steven Weisberg.
Obsada:
Robin Williams jako Tom Dobbs
Christopher Walken jako Jack Menken
Laura Linney jako Eleanor Green
Lewis Black jako Eddie Langston
Jeff Goldblum jako Alan Stewart
David Alpay jako Danny
Czas trwania filmu: 115 min.
Data premiery w polskich kinach: 23 marca 2007.
Na zdjęciu: jedna ze scen filmu.