Gospodarka polska – lipiec 2020
Aktywny jubilat
65 lat temu, dokładnie 21 lipca 1955 o godzinie 16:00 został otwarty Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Przez te 65 lat Pałac był świadkiem najważniejszych dla Polski wydarzeń. Od lat jest ikoną stolicy i najbardziej rozpoznawalnym miejscem w Polsce. Przez lata każdy ważny gość, przybywający do Warszawy zwiedzał PKiN. Obecnie duża część turystów rozpoczyna właśnie od Pałacu Kultury i Nauki zwiedzanie Warszawy – i planuje z Tarasu Widokowego trasę wycieczki. Pałac, to wciąż miejsce tętniące życiem. W 2007 roku Pałac Kultury i Nauki stał się zabytkiem, co nastąpiło za pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości. Nie znaczy to jednak, że nie nadąża za duchem czasu.
Warszawa Zachodnia do remontu
Już wkrótce ma się rozpocząć modernizacja dworca Warszawa Zachodnia. Jest to dworzec o największym nasileniu ruchu w Polsce. Średnio na dobę przez Warszawę Zachodnią przejeżdża około 1000 pociągów. Zapowiedź modernizacji tak dużego dworca oznacza na ogół inferno dla podróżnych korzystających z usług PKP. Tym razem jednak państwowa firma PKP Polskie Linie Kolejowe obiecuje, że podróżni będą korzystać z pociągów podczas przebudowy dworca. Utrzymany będzie ruch pociągów (choć nie wiadomo, czy na pewno w dotychczasowym wymiarze) oraz obsługa pasażerów.
Węgiel nie krzepi
Prawie 12 mln ton wynoszą zapasy węgla kamiennego zgromadzone w Polsce na składowiskach. Polskie górnictwo niestety nie wykorzystało okresu wzmożonego popytu i dobrej koniunktury na restrukturyzację oraz konieczne działania poprawiające efektywność wydobycia. Przyszłość branży jest niepewna, gdyż, jak mówi Janusz Steinhoff, ekspert organizacji przedsiębiorców Business Centre Club, brakuje podstawowego dokumentu programowego, jakim powinna być polityka energetyczna państwa w perspektywie do 2050 roku. Od lat nie ma też żadnego rozstrzygnięcia w sprawie ewentualnej budowy elektrowni jądrowej, zaś wzrost udziału odnawialnych źródeł energii w całym polskim bilansie energetycznym jest niewystarczający. Znacząca część funkcjonujących w Polskiej Grupie Górniczej kopalń węgla kamiennego jest nierentowna, pomimo zawyżonych cen węgla w stosunku do cen europejskich i światowych. Polska Grupa Górnicza w ubiegłym roku odnotowała około 500 mln zł strat, mimo wzrostu o prawie 6 proc. cen węgla dla energetyki (europejskie ceny węgla w tym czasie spadały). Zła kondycja polskiego górnictwa, obok czynników obiektywnych (warunki górniczo-geologiczne, jakość węgla), jest w znaczącym stopniu efektem błędów w zarządzaniu, polegających w istocie na powrocie do tzw. ręcznego sterowania z wszystkimi tego konsekwencjami.
Działki w górę?
Jak informują niektóre portale poświęcone nieruchomościom, w Polsce nastąpił wielki wzrost zainteresowania kupnem działek za miastem. Ma to być związane z epidemią koronawirusa – bo własna działka umożliwia wypoczynek z dala od innych ludzi. Największym zainteresowaniem cieszą się podobno działki na Mazurach oraz Warmii, gdzie w maju ceny miały pójść w górę o ponad jedną czwartą w porównaniu z majem 2019 r., zaś liczba zapytań o możliwość zakupu działki w tym rejonie zwiększyła się ponad dwukrotnie.
Nie wiadomo jednak na razie, czy i jaki jest faktyczny wzrost cen transakcyjnych działek – oraz czy nie mamy tu do czynienia tylko z akcją promocyjną, której celem jest “podgrzanie” rynku nieruchomości. Z drugiej strony, liczba zapytań o możliwość zakupu mieszkania miała zmniejszyć się o jedną czwartą, co jednak jak na razie ponoć nie spowodowało zauważalnego spadku cen lokali mieszkalnych. Jak podaje Business Insider, w Zakopanem wystawiono na sprzedaż najdroższą działkę w Polsce, zlokalizowaną pod Gubałówką – właściciel zażądał 985 zł za metr kwadratowy. Oczywiście nie znalazł kupca za taką cenę, tym bardziej, że pod Gubałówką raczej trudno liczyć na możliwość odizolowania się od innych ludzi.
Zdążą do Łomży?
Być może starania samorządu Województwa Podlaskiego o przywrócenie ruchu kolejowego do Łomży zakończą się kiedyś sukcesem. PKP Polskie Linie Kolejowe zapowiedziały bowiem, że przygotują projekt remontu linii kolejowej nr. 49 ze Śniadowa do Łomży. Dzięki tej inwestycji, w jakiejś przyszłości, możliwy będzie powrót pociągów pasażerskich na linii 49. Oznacza to, że Łomża powinna uzyskać w miarę dogodne połączenia koleją z Białymstokiem i Warszawą – po ponad 30 latach przerwy. PKP PLK podpisały z Marszałkiem Województwa Podlaskiego umowę o ponad 4 mln zł dofinansowania z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego 2014-2020, na wykonanie dokumentacji projektowej dla remontu tej trasy. Bez finansowego wsparcia samorządu województwa, ta inwestycja nie byłaby możliwa. Na razie ogłoszony został przetarg na opracowanie dokumentacji. Samorząd Województwa Podlaskiego będzie finansował modernizację linii 49 co najmniej do 2027 r. Dokumentacja projektowa ma być gotowa w połowie 2023 r. Zgodnie z wstępnymi założeniami, na tej 17-kilometrowej trasie planowana jest wymiana torów i rozjazdów oraz instalacja komputerowych urządzeń sterowania ruchem kolejowym. Możliwy będzie powrót na linię pociągów pasażerskich – choć jeszcze nie jet to pewne, bo nie można wykluczyć, że linia będzie służyć głównie do przewozu towarów. W każdym razie zakłada się, że tory mają zostać dostosowane do tego, by ewentualne pociągi pasażerskie mogły rozwijać prędkość do 100 km/h. Do Łomży miałyby dojeżdżać pociągi o długości do 600 m. Nie wiadomo dokładnie, kiedy rzeczywiście pierwsze pociągi pojadą do Łomży, ale na pewno nieprędko. PKP PLK informują, że realizacja inwestycji planowana jest w ramach środków RPO Województwa Podlaskiego na lata 2021-2027, co oczywiście nie znaczy, że w tymże 2027 r. transport szynowy rzeczywiście zostanie uruchomiony.
Stare elektrowozy
Państwowy przewoźnik PKP Intercity poinformował, że jego dwie lokomotywy elektryczne EP 07 zostaną przemalowane na historyczne barwy – czyli takie, na jakie były malowane w tzw. głębokich czasach komuny (zielono – szaro – niebieskie). Lokomotywy przechodzą obecnie planowe remonty. Obie są pojazdami mocno leciwymi, a w dodatku wywodzą się z jeszcze starszych (acz solidnych) konstrukcji brytyjskich z lat pięćdziesiątych. Jedna z lokomotyw EP 07 została wyprodukowana w 1971 roku przez Pafawag Wrocław, a druga w 1985 r. w poznańskich Zakładach Metalowych im. Hipolita Cegielskiego. „Nie zapominamy o bogatym dziedzictwie polskiej kolei, czego symbolicznym wyrazem jest przywrócenie historycznych barw naszym dwóm lokomotywom serii EP 07″ – mówi Adam Laskowski, z zarządu PKP Intercity. W ten sposób PKP Intercity poszły śladem innego państwowego przewoźnika, PKP Cargo, który już wcześniej zaczął przemalowywać swe elektrowozy na pierwotne kolory.
Warto zauważyć, że wspomniane lokomotywy EP 07, choć mocno niemłode, nie należą bynajmniej do jakichś szczególnie zaawansowanych wiekowo pojazdów, pracujących na PKP. Jak podkreślają przedstawiciele PKP Intercity, najstarsza w parku taborowym tego przewoźnika pasażerskiego jest lokomotywa elektryczna EP 05 wyprodukowana w 1961 r. – czyli za rok jej stuknie „sześćdziesiątka” ale na pewno jeszcze nie pójdzie wtedy na emeryturę. Ona także odzyskała historyczne barwy (pomarańczowo – czerwone). Ta lokomotywa ma bardziej zagraniczny rodowód niż elektrowozy EP 07. Elektrowozy EP 05 produkowane były w czechosłowackich zakładach Skoda w Pilznie, ich konstrukcja także pochodzi z lat pięćdziesiątych, zaś później w Polsce poddano je modernizacji. Były to pierwsze nasze lokomotywy, mogące prowadzić ekspresy pasażerskie z prędkością 160 km/h. Do takich szybkości dostosowano je prawie 50 lat temu, gdy nikomu się jeszcze nie śniło Pendolino na polskich torach.
To, że pięćdziesięcioletnie i starsze elektrowozy nadal pracują na PKP i zapewne bezawaryjnie przejadą po 600 tys. kilometrów, do następnego planowego remontu za sześć lat, wystawia dobre świadectwo ich producentom. Jak widać, „za komuny” można było wytwarzać całkiem porządne pojazdy. Szefowie polskich przewoźników kolejowych cenią jednak te lokomotywy nie tylko z powodu swego sentymentu do dawnych, dobrych czasów. Są one wciąż potrzebne na PKP, gdyż pod rządami PiS polskim kolejom brakuje lokomotyw, a ten niedobór jest szczególnie dotkliwy w miesiącach wakacyjnych. Niestety, od samego przemalowywania na PRL-owskie kolory, lokomotyw nie przybędzie. Dlatego polscy przewoźnicy, nie tylko PKP Intercity, od lat wykorzystują stare lokomotywy po modernizacji. Niektóre krajowe spółki przewozowe miały zaś korzystać nawet z lokomotyw przeznaczonych już na złom, które poddano remontom.
Banki tną koszty
W bankach w Polsce pracuje coraz mniej ludzi. Zatrudnienie w bankowości skurczyło się do poziomu z 2005 r. Od szczytowego okresu, czyli od roku 2008, z pracą w bankach pożegnało się już w naszym kraju 26 tys. osób. Systematycznie ubywa też placówek bankowych – podaje Bankier.pl. w oparciu o dane opublikowane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Z raportu KNF, przedstawiającego kondycję polskiego sektora bankowego na koniec kwietnia 2020 r., wynika, że w bankowości pracuje 155 222 osób. To aż o 26 tys. mniej niż w szczytowym okresie, czyli w 2008 roku. Wówczas branża zatrudniała 181 tys. osób. Dziś więcej osób zatrudnionych jest już w centralach banków, niż w sieci sprzedaży. To wynik bardzo szybkiego rozwoju bankowości internetowej, która w dobie pandemii koronawirusa cieszy się coraz większą popularnością wśród Polaków. Z bankowości internetowej korzysta już ponad 18 mln ludzi, a z mobilnej 14 mln. Ponadto, postępująca konsolidacja sektora bankowego sprawia, że łączone są departamenty i zamykane dublujące się oddziały. Serwis PRNews.pl przeprowadził ankietę wśród przedstawicieli banków funkcjonujących w Polsce. Niemal wszystkie ankietowane banki w ciągu całego ubiegłego roku oraz czterech miesięcy bieżącego, ograniczyły zatrudnienie. Największe cięcie nastąpiło w Santander Banku Polska, który w ciągu roku zmniejszył liczbę etatów o ponad tysiąc. Pozostałe duże banki także ograniczały zatrudnienie. W PKO BP ubyło 600 etatów, w Pekao – 748, a w BNP Paribas – 628 etatów. Zwolnienia grupowe prowadził też Getin Noble Bank, który zmniejszył zatrudnienie o 640 etatów. KNF podaje, że kurczy się też sieć placówek bankowych. Na koniec kwietnia 2020 r. banki dysponowały łącznie siecią placówek składającą się z 12,1 tys. oddziałów. Dla porównania w 2008 r. cały sektor bankowy w Polsce miał 14,7 tys. oddziałów. Dane te obejmują nie tylko placówki własne, ale także filie i inne punkty obsługi klienta.
Wolnoć Tomku
Polscy producenci rolni niechętnie się organizują. Narzekają na zbyt wysokie wymagania i uciążliwą biurokrację, co skutecznie uniemożliwia im zakładanie organizacji i grup producentów. Chodzi zwłaszcza o trudności przy uzyskiwaniu statusu tzw. uznanej organizacji producentów oraz grupy producentów rolnych. Natomiast te grupy, które mimo wszystko powstały, teraz zaczynają się stopniowo likwidować. Inna sprawa, że przeszkodą jest też tradycyjna polska obawa przed jakimkolwiek wspólnym działaniem dla grupowego dobra. „Jednym z głównych powodów słabego zorganizowania rolników jest ich niechęć do wspólnego działania na rynku” – słusznie stwierdza organizacja przedsiębiorców Business Centre Club. Mistrzowsko pokazał to już Mickiewicz, opisując w „Panu Tadeuszu” szlachtę zaściankową, która nijak nie może podjąć żadnych działań dla „dobra pospolitego”, lecz ochoczo godzi się najechać na Sędziego. Charakteru Polaków raczej nie uda się zmienić, zwłaszcza pod rządami PiS, które bazują na rozdmuchiwaniu najbardziej negatywnych przywar polskiego społeczeństwa. Nie zmienia to jednak faktu, że potrzebne są wyraźne uproszczenia, które ułatwiłyby tworzenie spółdzielni producentów rolnych o dużej liczbie członków i odpowiedniej do ich działalności wartości środków trwałych. Wiele obecnie obowiązujących w Polsce wymogów nie wynika z przepisów Unii Europejskiej. Nasz kraj nie został niestety przygotowany do mechanizmów wsparcia rynkowego, zaplanowanych przez Komisję Europejską – wskazuje BCC. W Polsce brakuje organizacji producentów na kluczowych rynkach rolnych, m.in. zbóż, roślin oleistych, wieprzowiny, mleka, drobiu, wołowiny. W kraju działają jedynie organizacje producentów uprawiających owoce i warzywa. Najlepiej przygotowanymi przedsiębiorstwami do tego, by uzyskać status organizacji producentów są natomiast spółdzielnie mleczarskie.
Tekst: AL / Trybuna.info