Zambijski program kosmiczny. Afronauci i marzenie o podboju Marsa
W latach 60. XX wieku, gdy świat obserwował zacięty wyścig kosmiczny między ZSRR a USA, w sercu Afryki rodziło się niezwykłe marzenie. Edward Mukuka Nkoloso, zambijski nauczyciel i bojownik o niepodległość, ogłosił ambitny plan wysłania afronautów na Księżyc i Marsa. Zambijski program kosmiczny, choć dziś wspominany z uśmiechem, był symbolem postkolonialnej dumy i wiary w nieograniczone możliwości. Historia ta, pełna kontrastów, łączy naiwną wizję z determinacją. Czy była to mrzonka szaleńca, czy wizja, której zabrakło środków?
Mukuka Nkoloso. Wizjoner czy marzyciel?
Edward Mukuka Nkoloso urodził się w 1919 roku w Zambii, wtedy jeszcze Rodezji Północnej, będącej brytyjską kolonią. Jako sierżant w czasie II wojny światowej służył w korpusie sygnałowym, zdobywając doświadczenie organizacyjne. Po wojnie zaangażował się w ruch niepodległościowy, co doprowadziło do jego uwięzienia w 1956 roku. Uwolniony rok później, założył w 1960 roku Narodową Akademię Nauki, Badań Kosmicznych i Filozofii Zambii. To właśnie ta instytucja stała się fundamentem jego wizji podboju kosmosu.
Nkoloso nie był typowym naukowcem. Brak formalnego wykształcenia w dziedzinie astronomii czy inżynierii nie powstrzymał go przed śmiałymi planami. Twierdził, że Zambia może rywalizować z supermocarstwami, a afronauci – jego określenie na afrykańskich astronautów – wyniosą kontynent na kosmiczną arenę. Jego manifest brzmiał jak połączenie patriotyzmu, postkolonialnej dumy i niemal dziecięcej wiary w prostotę wszechświata: „Spójrz na drzewo. Ponieważ je widzę, mogę do niego dojść. Tak samo jest z Księżycem” – mawiał, stojąc na wzgórzu Chingwele Hill i celując włócznią w srebrny glob.
Czy był szaleńcem? Dla wielu współczesnych, zwłaszcza zachodnich dziennikarzy, jego pomysły wydawały się absurdalne. Jednak w kontekście afrykańskim, gdzie idea i dążenie często przewyższają praktyczną wykonalność, Nkoloso jawi się jako symbol odwagi. W czasach, gdy Zambia dopiero wyrywała się z kolonialnych kajdan, jego wizja była aktem buntu przeciwko hegemonii Zachodu.
Zambijski program kosmiczny. Plany i przygotowania
W 1964 roku, zaledwie kilka lat po uzyskaniu niepodległości przez Zambię, Nkoloso ogłosił światu, że jego kraj szykuje się do podboju kosmosu. Zambijski program kosmiczny miał na celu nie tylko lot na Księżyc, ale i kolonizację Marsa. W przeciwieństwie do amerykańskich czy radzieckich projektów, opartych na zaawansowanej technologii i ogromnych budżetach, zambijska inicjatywa bazowała na prostych, wręcz prymitywnych metodach.
Rakieta, nazwana D-Kalu na cześć prezydenta Kennetha Kaundy, była konstrukcją z aluminium i brązu, przypominającą bardziej beczkę niż pojazd kosmiczny. Jej wymiary – 2 na 3 metry – i materiał budulcowy budziły zdumienie. Nkoloso nazywał ją „wartą kosmosu”, choć brakowało jej zaawansowanych systemów napędowych czy nawigacyjnych. Start zaplanowano na 24 października 1964 roku, w Dzień Niepodległości Zambii, co miało podkreślić narodowy charakter przedsięwzięcia.
Trening afronautów, prowadzony na opuszczonej farmie pod Lusaką, był równie niekonwencjonalny. Dwunastoosobowa grupa, w tym 17-letnia Matha Mwambwa i dwa koty, ćwiczyła w warunkach dalekich od standardów NASA. Aby zasymulować nieważkość, kandydaci huśtali się na linach zawieszonych na oponach, a liny w pewnym momencie przecinano. Turbulencje podczas wchodzenia w atmosferę imitowano, staczając astronautów w 200-litrowych beczkach po oleju ze wzgórza. Chodzenie na rękach miało przygotować do poruszania się w kosmosie, a obserwacje Marsa przez teleskop – dostarczyć wiedzy o „prymitywnej cywilizacji” na Czerwonej Planecie.
Nkoloso wierzył, że te metody wystarczą, by afronauci z Zambii dotarli na Księżyc przed Amerykanami i Rosjanami. Jego plany obejmowały także chrystianizację Marsjan, choć podkreślał, że misjonarz towarzyszący wyprawie nie może nawracać siłą. Ta mieszanka naukowych ambicji i religijnych elementów odzwierciedlała złożoność jego wizji, łączącej nowoczesność z afrykańską tradycją.
Afrykańska kolonizacja Marsa. Wizja czy fantazja?
Podbój Marsa był drugim etapem planu Nkoloso, po zdobyciu Księżyca. Na podstawie nocnych obserwacji przez teleskop twierdził, że Mars zamieszkuje prymitywna cywilizacja, którą można zbadać i potencjalnie zintegrować z ziemską kulturą. Wyprawa na Czerwoną Planetę miała obejmować założenie chrześcijańskiej misji, co było odzwierciedleniem głęboko zakorzenionych wierzeń Nkoloso. Jednak jego zakaz siłowego nawracania Marsjan sugeruje, że szanował ideę autonomii, nawet w kontekście tak fantastycznych planów.
Kolonizacja Marsa, choć brzmi jak science fiction, była dla Nkoloso naturalnym krokiem w ekspansji Zambii. W jego manifeście statek kosmiczny Cyclops I miał przemierzać przestrzeń, aż Zambia przejmie kontrolę nad kosmosem. Ta wizja, choć technicznie nierealna, oddaje ducha epoki postkolonialnej, w której młode państwa afrykańskie szukały swojej tożsamości i miejsca na globalnej scenie.
Warto zauważyć, że Nkoloso nie działał w próżni. Jego pomysły, choć ekscentryczne, wpisywały się w szerszy kontekst afrykańskich ambicji. W tym samym czasie inne kraje, jak Kenia, zaczynały rozwijać bardziej realistyczne programy kosmiczne, które z czasem przyniosły konkretne sukcesy. Zambijski program kosmiczny, mimo braku technologicznego zaplecza, był więc częścią większego ruchu, w którym Afryka chciała zaznaczyć swoją obecność w nauce i eksploracji.
Dlaczego nie wyszło? Przeszkody i porażka
Zambijski program kosmiczny zakończył się fiaskiem, zanim rakieta D-Kalu zdążyła wystartować. Przyczyn było wiele, a każda z nich odsłania trudności, z jakimi borykała się młoda Zambia. Pierwszą i najważniejszą przeszkodą był brak funduszy. Nkoloso zwrócił się do UNESCO o dotację w wysokości 7 milionów zambijskich funtów, a także szukał wsparcia od prywatnych inwestorów, prosząc o 1,9 miliona funtów. Obie prośby zostały zignorowane, co pozbawiło program finansowego fundamentu.
Rząd Zambii również nie poparł inicjatywy. W 1988 roku minister energii, transportu i komunikacji stwierdził, że projekt nigdy nie był przez władze traktowany poważnie. W kraju borykającym się z problemami gospodarczymi i społecznymi po latach kolonializmu, kosmiczne ambicje Nkoloso wydawały się oderwane od rzeczywistości. Brak wsparcia instytucjonalnego sprawił, że program pozostał jednoosobową krucjatą.
Wewnętrzne problemy również przyczyniły się do klęski. Matha Mwambwa, główna kandydatka na afronautkę, zaszła w ciążę i wycofała się z programu. Pozostali uczestnicy, zniechęceni brakiem postępów i wynagrodzenia, stopniowo odchodzili. Nkoloso skarżył się na „zbyt wiele miłości” w obozie treningowym, co miało rozpraszać załogę, oraz na nieprofesjonalizm rekrutów. Oskarżał też zagraniczne mocarstwa o sabotaż, twierdząc, że boją się sukcesu Zambii.
Ostateczny cios zadało lądowanie Apollo 11 na Księżycu w 1969 roku. Amerykanie wygrali wyścig kosmiczny, a marzenie Nkoloso straciło sens. Afronauci rozeszli się, a akademia upadła. Nkoloso nigdy nie pogodził się z porażką, winiąc wszystkich – od mediów po własnych rekrutów – ale nie siebie.
Wpływ i dziedzictwo afronautów
Choć zambijski program kosmiczny nie osiągnął swoich celów, pozostawił trwały ślad w kulturze i historii. Historia Nkoloso zainspirowała artystów, pisarzy i filmowców. W 2014 roku powstał krótkometrażowy film „Afronauts” w reżyserii Nuotamy Bodomo, który w poetycki sposób ukazuje marzenia afronautów. Bartek Sabela, polski reporter, poświęcił im książkę „Afronauci. Z Zambii na Księżyc”, zgłębiając paradoksy epoki postkolonialnej i pasję Nkoloso.
Dla wielu Zambijczyków Nkoloso pozostaje symbolem odwagi i wiary w niemożliwe. Jego historia przypomina, że marzenia, nawet te nierealne, mogą inspirować i budować narodową dumę. W 1991 roku pojawiły się pomysły stworzenia Zambijskiej Administracji Kosmicznej, choć nie doczekały się realizacji.
Zambijski program kosmiczny, choć technicznie nieudany, był aktem symbolicznego wyzwania rzuconego światowym mocarstwom. Pokazał, że w sercu Afryki rodziły się wizje równie śmiałe, co w Waszyngtonie czy Moskwie. Nkoloso, mimo porażki, udowodnił, że granice możliwości są często tylko w naszych głowach.
Zambijski program kosmiczny: (c) Sadurski.com / GR
Zobacz też:
>
>