Dowcipy o notariuszach
Notariusz i ostatnia wola
Starszy pan dyktuje notariuszowi swoją ostatnią wolę:
– Ostatnim moim życzeniem jest to, aby na moim pogrzebie zagrał jakiś znany skrzypek.
– A jakie utwory szanowny pan życzy sobie usłyszeć?
Rezolutny lokaj
Pewien oszczędny w słowach arystokrata zatrudnił nowego lokaja. Obejmując obowiązki, lokaj otrzymał szczegółowe instrukcje:
– Kiedy wołam “Kąpiel!”, potrzebna mi woda, mydło, ręczniki, płaszcz kąpielowy, szlafrok, świeża bielizna, ubranie, herbata i gazeta. Kiedy wołam “Śniadanie!”, mam dostać kawę, mleko, cukier, jajka, szynkę, masło i gazetę, a krzesło trzeba przysunąć do kominka.
Lokaj skinął głową na znak, że zrozumiał. Jeszcze tego samego wieczora arystokracie robi się niedobrze i woła:
– Lekarza!
Po kilku minutach lokaj oświadcza:
– Myślę że będzie pan ze mnie zadowolony, milordzie. W przedsionku czeka wybitny internista, chirurg, dentysta, ksiądz, notariusz i adwokat z dwoma świadkami. Na podjeździe stoi karawan, a w grobowcu rodzinnym czterech robotników kopie ziemię.
Zdziwiony notariusz
Kobieta na łożu śmierci dyktuje notariuszowi testament:
– Proszę, aby moje zwłoki poddano kremacji, a prochy rozsypano na parkingu restauracji McDonalds.
– Dlaczego?! – dziwi się notariusz.
– Chcę mieć pewność, że co niedziela dzieci będą odwiedzały moje miejsce wiecznego spoczynku.
Żyd u notariusza
– Czy pan wie, że jutro wydaję moją córkę za mąż?
– Wiem.
– A czy wie pan, że daję jej w posagu 2000 złotych?
– Tak, słyszałem.
– Ale jest pewien problem. Mam tylko 1000 złotych. Pożycz mi pan ten drugi tysiąc.
– Nie mam. Ale mogę panu dać dobrą radę. Posag ma pan złożyć u notariusza?
– Tak.
– Niech pan położy te 1000 złotych na stole przed lustrem. Pańskie 1000 przed i 1000 w lustrze daje w sumie dwa tysiące zł, zgadza się?
– Ja znam ten sposób. Sęk w tym, że mam tylko ten 1000 złotych w lustrze.
Jądra dyrektora banku i notariusz
Do banku wchodzi babcia, ciągnąc ze sobą walizkę. Podchodzi do okienka i prosi o rozmowę z dyrektorem placówki. Dyrektor przyjmuje babcię i pyta o co chodzi.
– Bo widzi pan, zebrałam troszkę pieniędzy i chciałam założyć u państwa konto.
– Troszkę, to znaczy?
– Milion euro.
Dyrektor zdumiony, wziął od babci walizkę, sprawdził, przeliczył . Rzeczywiście, babcia przytachała milion euro. Dopytuje się, jak zgromadziła taką wielką kwotę.
– Ja się zakładam z ludźmi o różne rzeczy.
– Tak? To może i ja się z panią założę?
– Dobrze, założymy się o 10 tysięcy euro?
– A o co?
– Założę się że ma pan kwadratowe jądra.
Dyrektor skonsternowany, wkłada rękę do kieszeni, i sprawdza… Jądra są okrągłe, a 10 tysięcy euro piechotą nie chodzi.
– Dobrze, przyjmuję zakład!
– To ja jutro tu przyjdę z notariuszem, żeby wszystko było jak należy.
Nazajutrz babcia przychodzi z notariuszem. Ten spisuje zakład, oboje się podpisują pod dokumentem. Teraz kolej na udowodnienie, jaka jest rzeczywistość. Dyrektor banku zdejmuje spodnie, następnie majtki i z triumfem mówi:
– Okrągłe!!!
Babcia, schyla się, dokładnie ogląda się i stwierdza:
– Pan pozwoli, że sama sprawdzę?
– No, dobrze.
Babcia wysuwa dłoń, dokładnie maca, ogląda… Dyrektor chcąc pocieszyć babcię, mówi:
– Widzi pani, tak to jest, że czasem się przegrywa… Ale dlaczego notariusz wali głową o ścianę?
– Założyłam się z nim wczoraj o milion euro, że będę dzisiaj macać po jajach dyrektora banku.
Dowcipy o notariuszach (c) Sadurski.com
Zobacz też:
> Dowcipy o komornikach
> Kawały o archeologach
> Dowcipy o biznesmenach